Naprawić czy wyrzucić?

Autor: 
Maciej Maliszak

Naprawić czy wyrzucić? W codziennym życiu często spotykamy się z tym dylematem. Rozwiązanie zazwyczaj zależy od tego, na ile zepsuta rzecz jest dla nas wartościowa. Jeśli uznamy, że jest cenna, wówczas chcemy jej odnowienia, byśmy mogli nadal z niej korzystać. Czasami podchodzimy jednak do tego problemu pragmatycznie, i o naprawie decydują koszty. Czasami zaś wartość emocjonalna powoduje, że decydujemy się na naprawę, choć nie widać w tym sensu ekonomicznego.

W życiu chrześcijanina problem ten nie dotyczy jednak tylko rzeczy materialnych, także w sferze duchowej mamy do czynienia z zepsuciem. Jak postępujemy w wypadku, kiedy grzeszy, „zepsuje się” brat lub siostra w naszym zborze? Czy podejmiemy trud naprawy? Czy raczej udajemy, że nie widzimy problemu? A może wyrzucamy „zepsutego” na śmietnik?

Co tym mówi Słowo Boże?

„Bracia! jeśliby człowiek i pochwycony był w jakim upadku, wy, jako duchowi, naprawiajcie takiego w duchu łagodności, dając baczenie na samego siebie, abyś i ty nie był kuszony. Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy” (Ga 6:1-2 Goetze).

Słowo Boże wyraźnie mówi, że ludzie duchowi mają naprawiać tych, którzy przez grzech ulegli zepsuciu i trwają w upadku. W ten sposób wypełniamy prawo Chrystusowe.

Jak brzmi zakon Chrystusowy? Chcąc naprawdę poznać to prawo, musimy uważnie wsłuchać się w słowa naszego PANA Jezusa Chrystusa, który mówi: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się miłowali wzajemnie; jakem ja was umiłował, abyście się i wy miłowali wzajemnie” (J 13:34 Goetze).

Chcąc wykonać ten zakon, musimy poznać Zakonodawcę - Jezusa Chrystusa. Dlaczego? Gdyż, aby wypełnić prawo Chrystusowe trzeba tylko jednego: być jak Chrystus! Trzeba każdego dnia zapierać się siebie, swojej egoistycznej natury i naśladować postępowanie Jego - PANA Jezusa Chrystusa.

Jezus Chrystus przyszedł na świat m.in. po to, by naprawić to, co zostało zepsute przez grzech pierwszych ludzi. On dał wierzącym nową, Swoją naturę. Sprawił, że dla nas - grzeszników, świętość stała się dostępna. Dzięki temu, że Bóg Ojciec wylał na Niego kielich Swojej zapalczywości, dostąpiliśmy łaski. Dzięki temu, że na Nim skupił się Boży gniew, dostąpiliśmy usynowienia.

Naprawianie i uczenie nas, czym jest grzech, sprawiedliwość i sąd były dla Chrystusa bardzo bolesne.

Czy dzisiaj kochamy Braci i Siostry, tak jak Chrystus ukochał nas? Czy wypełniamy Jego zakon?

Miłość wiąże się z odpowiedzialnością. Polega ona na niesieniu brzemion tych, których kochamy. W świecie duchowym najpoważniejszym brzemieniem jest grzech. Czy na niego reagujemy i naprawiamy tego, który grzeszy?

Gdy patrzymy na naszego PANA, widzimy, że modlił się za swoimi uczniami. Tuż przed ukrzyżowaniem modli się za tych, o których wie, że się Go zaprą: „Ja za nimi proszę; nie za światem proszę, ale za tymi, których mi dałeś, bo twoimi są. A nie tylko za nimi proszę, lecz i za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą we mnie” (J 17:9.20 Goetze).

Czy i my mamy taką postawę? Czy modlimy się, jeśli widzimy, że członek naszego zboru trwa w grzechu? Ta modlitwa jest niezbędna do naprawienia człowieka. W końcu, to Bóg jest właścicielem wszystkich ludzi (naczyń) i tylko Duch Święty przychodzi i przekonuje o grzechu sprawiedliwości i sądzie. Modlitwa również uczula nasze serce i pozwala na to, by przyjść z napomnieniem, które naprawi upadłego a nie wyda na niego wyrok śmierci. Dzięki trwaniu w Bogu nie wpadniemy również w pułapkę pychy wynikającą z tego, iż to nie ja zgrzeszyłem.

Tak, więc: „Jeśli kto widzi brata swego grzeszącego grzechem nie na śmierć, niechże się modli, a da mu Bóg żywot, to jest grzeszącym nie na śmierć. Jest grzech na śmierć; o takim nie mówię, aby się modlić. Wszelka niesprawiedliwość jest grzechem; ale jest też grzech nie na śmierć” (1 J 5:16-17 Goetze

Jednak nie wystarczy się modlić. Jeśli Bóg postawił na naszej drodze brata i dał zobaczyć jego grzech, jesteśmy zobowiązani, by być Bożym narzędziem do przywrócenia go do sprawiedliwości Bożej. Jeśli tego brzemienia nie odczuwamy, znaczy to tylko tyle, że nasza modlitwa jest jedynie uczynkiem religijnym.

Wielu chrześcijan cytuje słowa Apostoła Piotra: „ A nade wszystko miejcie gorliwą miłość jedni ku drugim; albowiem miłość zakryje mnóstwo grzechów” (1 P 4:8 Goetze) i argumentuje, że zakrywanie, to niereagowanie. Zakrywanie grzechów, nie ma nic wspólnego z tuszowaniem afer, tak jak to robią możni tego świata. Taka postawa wynika z tchórzostwa i obojętności na to, że brat lub siostra są na drodze śmierci. Chodzi tutaj o coś zupełnie innego. My, jesteśmy zobowiązani, by sprowadzić wierzących na właściwą drogę, tak jak czytamy: „Niechże wie, że kto odwróci grzesznika od błędnej drogi jego, zachowa duszę od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów” (Jk 5:20 Goetze).

Miłość braterska wiąże się ze sprowadzeniem na właściwą drogę i naprawieniem tego, co zepsute.

Tak więc, śmiało musimy nazywać grzech grzechem i reagować na niego. Widać to w postawie PANA Jezusa Chrystusa, który bez zbędnych ceregieli mówił faryzeuszom i saduceuszom o ich grzechach.

Co mówi PAN Jezus ludziom, którym okazał łaskę? Do człowieka który trzydzieści osiem lat chorował, tuż po tym, jak go uzdrowił, Jezus mówi: „oto, zdrowym się stałeś; nie grzesz więcej, aby co gorszego na cię nie przyszło” (J 5:1-16). Zaś do kobiety złapanej na cudzołóstwie mówi: „i ja cię nie potępiam; idź i więcej nie grzesz” (J 8:1-11). Prawdziwa miłość nie polega jedynie na miłosierdziu, czy okazaniu łaski, lecz także na sprowadzeniu z drogi grzechu!

PAN Jezus w sposób praktyczny przedstawia nam, jak ma wyglądać wykonywanie Jego prawa: „ A jeśliby zgrzeszył przeciwko tobie brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego” (Mt 18:15 Goetze). Pierwszą i podstawową sprawą w naprawianiu grzesznika, jest nasza własna postawa wobec grzechu. Czy tak daleko identyfikujemy się z Chrystusem, że każdy grzech traktujemy, jako skierowany przeciwko nam? Przecież, skoro jesteśmy w Chrystusie i Jego natura jest w nas, wówczas musi w nas być święta niezgodna na grzech. Po drugie, gdy napominamy, przychodzimy jako wysłannicy Chrystusa. Odrzucając zatem nasze napomnienie, tak naprawdę odrzuca się Tego, który nas posłał. Odpowiedzialność za brata i siostra, jaka została na nas złożona, powinna powodować, że nie chcemy i nie możemy rezygnować z posługi naprawienia złego postępowania, gdyż dalej PAN Jezus mówi: „Jeśliby zaś nie usłuchał, przybierz sobie jeszcze jednego albo dwóch, aby przez usta dwóch albo trzech świadków potwierdzone było każde słowo. A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi; a jeśliby zboru nie usłuchał, niech będzie ci jak poganin i celnik” (Mt 18:16-17 Goetze).

Nie myślmy, że odpowiedzialność za innych wierzących spoczywa jedynie na braciach starszych, pasterzach, czy nauczycielach Słowa Bożego.

PAN Jezus Chrystus kładzie ją na barki każdego z nas! Wszyscy mamy obowiązek troskliwego naprawiania tych, których diabeł zwiódł i zepsuł ich społeczność z Bogiem.

My, którzy powołujemy się na Jezusa Chrystusa powinniśmy kontynuować Jego dzieło miłości. Ta miłość będzie widoczna w naprawianiu braci i sióstr. Słowo „naprawiać”, oznacza: „usunąć w czymś usterki lub uszkodzenia i doprowadzić do stanu używalności; zmienić coś na lepsze”. Nie znaczy to, że wystarczy pójść do „zepsutego”, aby jedynie oznajmić mu fakt jego „zepsucia”. Trzeba pójść i jasno stwierdzić, co jest nie tak, oraz nazwać grzech po imieniu. Następnie musimy pomóc „usunąć usterkę, by zmienić na lepsze”. Na koniec należy dać konkretne wskazówki, co robić, aby nie wrócić już do stanu zepsucia.

Oczywiście łatwiejszym wydaje się niereagowanie. Również rezygnacja z człowieka, potraktowanie go jak nieużytecznego śmiecia, jest mniej pracochłonna. Jednak pamiętajmy, że to Bóg jest właścicielem każdego naczynia (człowieka) i to On decyduje, co z nim zrobić. Naszym celem jest jedynie wypełnić Jego wolę. Zaś wolą Chrystusa jest to, byśmy się nawzajem miłowali, jak On nas umiłował. Taka postawa jest niezbędna, gdyż jest postawą samego Chrystusa. Taka postawa jest konieczna, gdyż zgodnie ze słowami naszego PANA: „Z tego poznają wszyscy, żeście moimi uczniami, jeśli miłość mieć będziecie ku sobie wzajemnie” (J 13:34 Goetze).

A więc kochani, nie wyrzucajmy, lecz naprawiajmy!

PAN dał nam przykład. PAN dał nam wyraźną naukę, jak winniśmy postępować: „Bracia! jeśliby człowiek i pochwycony był w jakim upadku, wy, jako duchowi, naprawiajcie takiego w duchu łagodności, dając baczenie na samego siebie, abyś i ty nie był kuszony. Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy” (Ga 6:1-2 Goetze).