Choroba Łazarza

Zbór Reformowanych Baptystów w Zielonej Górze: Choroba Łazarza
Autor: 
Maciej Maliszak

A był chory pewien człowiek, Łazarz z Betanii, z miasteczka Marii i jej siostry Marty. A to była ta Maria, która namaściła Pana maścią i wycierała jego nogi swoimi włosami. Jej to brat, Łazarz, chorował. Siostry więc posłały do niego wiadomość: Panie, oto ten, którego miłujesz, choruje. A gdy Jezus to usłyszał, powiedział: Ta choroba nie jest na śmierć, ale na chwałę Bożą, aby przez nią był uwielbiony Syn Boży. Jezus zaś miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. A gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni w miejscu, w którym przebywał (J 11:1-6).

Historia Łazarza uczy nas, że chrześcijanie, niezależnie od swoich dobrych uczynków, niezależnie od świętości i zażyłych stosunków z Chrystusem, cierpią, chorują i umierają tak, jak inni ludzie na tym świecie. Święty Jan Apostoł pisze:  „A był chory pewien człowiek, Łazarz z Betanii, z miasteczka Marii i jej siostry Marty. A to była ta Maria, która namaściła Pana maścią i wycierała jego nogi swoimi włosami. Jej to brat, Łazarz, chorował. Siostry więc posłały do niego wiadomość: Panie, oto ten, którego miłujesz, choruje” (J 11:1-3). Łazarz był człowiekiem, którego Chrystus miłował. Ponadto był on bratem, dwóch znanych Jezusowi pobożnych kobiet. Człowiek ten, który był bliski sercu naszego PANA oraz był opiekunem swoich sióstr, był śmiertelnie chory. A przecież Chrystus mógł sprawić, żeby żadna choroba nie dotknęła tego domu. Jednak tego nie zrobił, lecz pozwolił, by ten, którego kochał, zachorował i cierpiał.

Nauka, która jest w zawarta w tej historii, powinna zostać przez nas zapamiętana. Żyjemy w świecie pełnym chorób i śmierci, i każdy z nas może być pewien, że pewnego dnia będzie tej nauki bardzo potrzebował. Choroba nigdy jest niczym innym, jak próbowaniem ciała i krwi. Nasze ciała i dusze są ze sobą ściśle powiązane, i to, co nęka i osłabia ciało, wpływa również na naszą duszę i umysł. Pamiętajmy jednak, że choroba nie jest oznaką tego, że Bóg jest z nas niezadowolony; zazwyczaj jest ona posłana dla dobra naszych dusz. W przypadku człowieka wierzącego powinna ona pokazywać słabość i śmiertelność ludzkiego ciała, oraz odciągać uczucia i myśli od tego świata, kierując je ku Bogu. Cierpienie i choroba pchają chrześcijanina ku Biblii, a także uczą wytrwałości w modlitwie. Doświadczenie pomaga również wzrastać w wiarę i cierpliwość, pokazując, że prawdziwą i nieprzemijającą wartością jest pewność życia wiecznego w Chrystusie Jezusie PANU naszym. Choroba przypomina, że nasze ciała obarczone grzechem nie są wieczne i przygotowuje nasze serca i umysły na spotkanie z PANEM. Kiedy z powodu choroby i bólu jesteśmy wyłączeni z normalnego funkcjonowania, bądźmy cierpliwi, radośni, pełni wiary, wydając (wydawałoby się w niewłaściwym dla ciała czasie) pełnię owocu Ducha Świętego. Warto zawsze (nie tylko w chorobie) pamiętać, że „Przeklęty człowiek, który ufa człowiekowi i który czyni ciało swoim ramieniem, a od PANA odstępuje jego serce.  Będzie bowiem jak wrzos na pustyni, który nie czuje, gdy przychodzi coś dobrego, ale wybiera suche miejsca na pustyni, w ziemi słonej i bezludnej.  Błogosławiony człowiek, który ufa PANU, a którego nadzieją jest PAN. Będzie bowiem jak drzewo zasadzone nad wodami, które swoje korzenie zapuszcza nad strumieniem i nie zauważa, gdy upał przychodzi, ale jego liść pozostaje zielony. W roku suszy nie troszczy się i nie przestaje przynosić owocu” (Jr 17:5-8). Uwierzmy i pamiętajmy, że PAN Jezus kocha nas, gdy jesteśmy chorzy, nie mniej niż wtedy, gdy jesteśmy zdrowi.

Żyjemy w czasach, kiedy wielu ludzi powołując się na Proroctwo o Chrystusie z Księgi Izajasza: „Zaprawdę On wziął na siebie nasze cierpienia i nosił naszą boleść. A my uważaliśmy, że jest zraniony, uderzony przez Boga i utrapiony.  Lecz On był zraniony za nasze występki, starty za nasze nieprawości. Kara dla naszego pokoju była na Nim, a Jego ranami zostaliśmy uzdrowieni” (Iz 53:4-5), oraz na słowa świętego Piotra Apostoła: „On nasze grzechy na swoim ciele poniósł na drzewo, abyśmy obumarłszy grzechom, żyli dla sprawiedliwości; przez jego rany zostaliście uzdrowieni” (1 P 2:24) twierdzi i naucza, że chrześcijanin powinien być zawsze zdrowy i nie cierpieć. Ludzie ci, chociaż stwarzają pozory duchowych, tak naprawdę myślą cieleśnie. Interpretują Pisma bardzo dosłownie i cieleśnie, nie dostrzegając wielkich prawd duchowych oraz faktu, że ludzka natura jest zupełnie skażona grzechem. W ich mniemaniu, ofiara PANA Jezusa Chrystusa ma służyć temu, by człowiek przeżył na tej ziemi ileś lat w zdrowiu i dobrobycie. Ich nadzieja jest skierowana na to życie. Powinni oni wziąć sobie głęboko do serca pouczenie świętego Pawła Apostoła: „Jeśli tylko w tym życiu mamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej nieszczęśliwi” (1 Kor 15:19). Powinni też, czytając swoje Biblie, zwrócić uwagę na Łazarza z Betanii, który był chory i umarł, na świętego Pawła Apostoła, który miał cierń w swoim ciele, na Tymoteusza, który miał problemy z żołądkiem i często niedomagał, czy też na Epafrodyta, który chorował i był bliski śmierci. Takie zapiski o tych świętych ludziach mamy w naszych Bibliach po to, abyśmy nie dali się zwieść tym, którzy nadzieję pokładają jedynie w tym świecie i cielesnym życiu.

W tym fragmencie Ewangelii jesteśmy również uczeni tego, że Jezus Chrystus jest dla prawdziwego wierzącego najlepszym Przyjacielem w potrzebie. Czytamy, że kiedy Łazarz był chory, jego siostry posłały wiadomość do naszego PANA. Wiadomość była piękna, wzruszająca i prosta. Nie prosiły Go, aby natychmiast przyszedł, nie prosiły o cud, czy uzdrowienie.  Maria i Marta tylko powiedziały: „Panie, oto ten, którego miłujesz, choruje” i zostawiły tę sprawę Jezusowi, w przekonaniu, że zrobi to, co najlepsze. Oto prawdziwa wiara i pokora świętych! Oto poddanie się woli Bożej. Oto praktyka chrześcijańskiego wyznania: „niech się dzieje Twoja wola na ziemi, tak jak w Niebie” (Mt 6:10).

Słudzy Chrystusa powinni postępować tak samo. Nie ulega wątpliwości, że gdy ci, których kochamy są chorzy, mamy dołożyć wszelkich swoich sił i starań, aby ulżyć im w cierpieniu. Nie możemy oszczędzać siebie ani pieniędzy, aby uzyskać dla nich właściwą pomoc medyczną. Musimy pomóc choremu ciału w każdy możliwy sposób, by walczyć z chorobą. Jednak we wszystkim co robimy, nigdy nie wolno nam zapominać, że najlepszy, najzdolniejszy i najmądrzejszy nasz Wspomożyciel i Orędownik jest w Niebie, po prawicy Boga Ojca. W każdym utrapieniu powinniśmy postąpić jak Hiob, upaść na kolana i oddać cześć Bogu: „Wtedy Hiob wstał, rozdarł swój płaszcz, ogolił swoją głowę, potem upadł na ziemię i oddał pokłon; I powiedział: Nagi wyszedłem z łona swojej matki i nagi tam powrócę. PAN dał, PAN też wziął, niech imię PANA będzie błogosławione” (Hi 1:20). W każdym utrapieniu powinniśmy, tak jak Ezechiasz, przedstawić nasze sprawy przed PANEM: „I Ezechiasz modlił się przed PANEM, mówiąc: PANIE, Boże Izraela, który zasiadasz pomiędzy cherubinami, ty jedynie jesteś Bogiem wszystkich królestw ziemi. Ty stworzyłeś niebo i ziemię. Nakłoń ucha, PANIE, i wysłuchaj. Otwórz swe oczy, PANIE, i spójrz. Słuchaj słów Sennacheryba, które przesłał, aby znieważać Boga żywego. To prawda, PANIE, że królowie Asyrii spustoszyli narody i ich ziemie; I powrzucali ich bogów do ognia. Nie byli bowiem bogami, ale dziełem rąk ludzkich, drewnem i kamieniem; dlatego ich zniszczyli. Teraz więc, PANIE, nasz Boże, wybaw nas, proszę, z jego ręki, aby wszystkie królestwa ziemi poznały, że jedynie ty, PANIE, jesteś Bogiem” (2  Krl 19:15-19). W każdym utrapieniu powinniśmy, tak jak dwie pobożne siostry z Betanii, posłać wiadomość do Chrystusa: „Panie, oto ten, którego miłujesz, choruje”.  Musimy się modlić! W smutku, bólu i utrapieniu zawsze pamiętajmy, że nikt nie może nam tak pomóc, jak PAN Jezus Chrystus, który jest miłosierny, kochający i łaskawy.

Tekst Ewangelii wskazuje, że Maria i Marta wysłały posłańca do Jezusa. Jakież wielkie musiało być jego zdziwienie, gdy po tym jak powiedział: „Panie, oto ten, którego miłujesz, choruje”, usłyszał odpowiedź: „Ta choroba nie jest na śmierć, ale na chwałę Bożą, aby przez nią był uwielbiony Syn Boży” (J 11:4). Te słowa Chrystusowe zadziwiały wtedy, ale również dzisiaj dziwią wielu.

Zauważmy, że PAN nasz powiedział „Ta choroba nie jest na śmierć, ale na chwałę Bożą, aby przez nią był uwielbiony Syn Boży”, a jednak wkrótce potem Łazarz umarł. Czy to oznacza, że Chrystus się pomylił? Oczywiście, że nie! PAN Jezus wyraźnie naucza, że końcem życia wierzącego nie jest wcale śmierć, lecz życie wieczne. Śmierć fizyczna człowieka wierzącego i Jego wejście do Nieba pokazuje wielką chwałę Bożą i jest uwielbieniem zbawczego dzieła Syna Bożego, gdyż dzieje się to dzięki Jego świętości i sprawiedliwości. Zwycięstwo śmierci nad człowiekiem nie jest pełne, ponieważ dusza ludzka jest nieśmiertelna, a ponadto Chrystus „przemieni nasze podłe ciało, aby było podobne do jego chwalebnego ciała, zgodnie ze skuteczną mocą, którą też może poddać sobie wszystko” (Flp 3:21)

Łazarz przestał oddychać, umarł, jego ciało gniło, a jednak śmierć nie miała nad nim całkowitej władzy. Wprawdzie Chrystus mógł powiedzieć: „Łazarz umrze, a Ja go wskrzeszę z martwych”, jednak powyższe słowa PANA nie były tylko stwierdzeniem faktów, ale również nauką dla Kościoła.  Dlatego też, przy interpretacji nauk Pisma Świętego nie idźmy w stronę zbyt szybkiej dosłownej interpretacji, która ma pozory pobożności, lecz interpretujmy Słowo poprzez inne fragmenty Słowa, bacząc na symbole, znaki i typy, które są często używane przez Boga.

Pamiętajmy też, że żadna choroba człowieka wierzącego „nie jest na śmierć, ale na chwałę Bożą, aby przez nią był uwielbiony Syn Boży”. Czytamy, że „jest postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9:27), jednak druga śmierć, ta ostateczna, nie jest przeznaczona dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Pierwsza śmierć jest rozłączeniem duszy i ciała, druga śmierć jest wiecznym odłączeniem od Boga.

Choroba człowieka wierzącego zawsze jest na chwałę Bożą i przyczynia się do uwielbienia Syna Bożego. Dobrze widać to na przykładzie św. Pawła Apostoła, który pisał: „A żebym zbytnio nie wynosił się ogromem objawień, dany mi został cierń dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował, żebym się ponad miarę nie wynosił. Dlatego trzy razy prosiłem Pana, aby on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział mi: Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2  Kor 12:7-9). Święty Paweł Apostoł miał cierń w ciele (wielu uważa, że miał duże kłopoty ze wzrokiem) i modlił się, by Bóg ten cierń usunął. Jednak tak się nie stało, ponieważ ta słabość ciała nie pozwalała wpaść mu w pychę i zgrzeszyć. Tak samo jest z wszelkimi chorobami i doświadczeniami, przez które przechodzimy. Są one dla nas konieczne, gdyż przez nie Bóg chroni nas przed nami samymi i upodabnia nas do Jezusa Chrystusa.

Zwróćmy też uwagę na to, że ten fragment Ewangelii uczy nas, iż Chrystus kocha wszystkich, którzy są prawdziwymi chrześcijanami.  Święty Jan Apostoł jednoznacznie zaświadcza: „Jezus zaś miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza” (J 10:5). Lektura Pisma pokazuje, że ta trójka pobożnych ludzi miała różne charaktery i temperamenty. Do Marty PAN nasz powiedział: „troszczysz się i martwisz o wiele spraw” (Łk 10:41). O Marii czytamy, że „usiadła u nóg Jezusa i słuchała jego słów” (Łk 10:39) i PAN powiedział o niej, że „wybrała dobrą cząstkę, która nie będzie jej odebrana” (Łk 10:42). Jedynie o samym charakterze Łazarza nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć. Jednak możemy być pewni, że Jezus miłował tych ludzi.

Pamiętając zatem o różnicach w usposobieniu Marii i Marty, bądźmy bardzo ostrożni, kiedy oceniamy innych chrześcijan. Nigdy nie wolno nam zapominać, że istnieją różne osobowości i że łaska Boga nie powoduje, iż wszyscy stają się tacy sami, niczym lalki odlane z tej samej formy. Uznając, że fundament chrześcijańskiego charakteru jest zawsze taki sam, i że wszystkie dzieci Boże upamiętały się ze swoich grzechów, że wierzą, są święte, modlą się i kochają Pismo Święte, musimy jednak uwzględniać różnorodność ich temperamentów i nawyków, a nawet wpływów kulturowych. Nie wolno nam lekceważyć innych, jeśli nie są dokładnie tacy sami jak my. Kwiaty w ogrodzie znacznie się od siebie różnią, a mimo to ogrodnik dba o wszystkie. Dzieci w rodzinie mogą być do siebie niepodobne, a jednak rodzice troszczą się o nie wszystkie. Tak samo jest w Kościele! Pamiętajmy, że w Ciele Chrystusa mamy różne łaski i dary, ale wszyscy – nawet ci najmniejsi i najsłabsi wierzący – są umiłowani przez PANA Jezusa. Niech więc serce wierzącego nie gorszy się z powodu inności drugiego, a przede wszystkim, niech żaden chrześcijanin nie odważy się pogardzać swoim bratem, lub nie doceniać go z tego powodu.

Czytamy również, że PAN Jezus „ gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni w miejscu, w którym przebywał” (J 10:6). Chrystus opóźnił swoją podróż i przybył do Betanii, gdy Łazarz od czterech dni leżał w grobie. Nie można mieć żadnych wątpliwości, że PAN doskonale wiedział, co się dzieje z Łazarzem. Jednak ze względu na Kościół i świat, dla dobra przyjaciół i wrogów, nie udał się natychmiast do chorującego Łazarza. Ten werset uczy nas, że Chrystus najlepiej wie, kiedy odpowiedzieć na modlitwy swojego ludu. On nigdy nie rusza, zanim nie nadejdzie najlepszy czas.

Dzieci Boże muszą nieustannie poddawać swoje umysły pod ożywczy wpływ Słowa Bożego, aby zrozumieć i przyjąć naukę, która wypływa z tej lekcji. Nic tak nie pomaga nam cierpliwie znosić próby i doświadczenia, jak niezłomne przekonanie o doskonałej Bożej mądrości, która kieruje wszystkim. Wierzmy nie tylko w to, że wszystko, co nas spotyka, dzieje się dla naszego dobra, ale też, że odbywa się to w najlepszy sposób, za pomocą właściwych narzędzi i we właściwym czasie. W dniu próby wszyscy z natury jesteśmy niecierpliwi. Kiedy nasi ukochani są chorzy, często wołamy do PANA, tak jak wołał Mojżesz za Miriam: „Boże, proszę, uzdrów ją teraz” (Lb 12:13). W takich sytuacjach zdarza się człowiekowi zapomnieć, że Chrystus jest zbyt mądrym lekarzem, aby popełnić jakikolwiek błąd. Obowiązkiem wiary jest powiedzieć: „Moje życie i mój czas jest Twoich rękach. Rób ze mną co chcesz, jak chcesz i kiedy chcesz. Niech się dzieje wola Twoja, a nie moja”. Świadectwem prawdziwej wiary jest cierpliwe czekanie (bez narzekania) na Bożą odpowiedź.

Nigdy nie zapomnijmy tego fragmentu Ewangelii. Ta historia może nam pomóc całkowicie zaufać Chrystusowi we wszystkich sprawach i troskach tego świata, zarówno tych publicznych jak i prywatnych. Wierzmy, że On, przez Którego i dla Którego zostało wszystko stworzone, w sposób doskonały kieruje całym światem. „On zmienia czasy i okresy, usuwa królów i ustanawia królów. Daje mądrość mądrym, a wiedzę rozumnym” (Dn 2:21). Kiedy jesteśmy chorzy, to dlatego, że On wie, że jest to dla naszego dobra; kiedy On opóźnia Swoje przyjście z pomocą dla nas, dzieje się tak z jakiegoś ważnego powodu. Ręka, która została przybita do krzyża, jest zbyt mądra i kochająca, by doświadczać nas bez potrzeby. Przecież „wiemy, że wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani według postanowienia Boga” (Rz 8:28). Amen.